Warto się tu zatrzymać na chwilę - prezentacja sołectw Gminy Grodków

Niegdyś prawie każda miejscowość gminna  posiadała zamek, pałac, dworek, kościół, zajazd, młyn i szkołę. Różnorodność budowli to tym samym różnorodność stylów.

Dawniej obraz okolic urozmaicony był wiatrakami budowanymi od 1750 - 1900.

Imponująca posiadłością był zamek w Kopicach i Sulisławiu i Jędrzejowie. Piękny był zamek w Wierzbniku.

Na poświęcenie  uwagi zasługują również takie dzieła artystyczny jak: krzyże, kaplice - piękne w swej prostocie zaznaczają stare, zatarte już szlaki: ambony, kamienne chrzcielnice, obrazy oraz rzeźby.

Zapraszamy Państwa do zapoznania się z charakterystyka a następnie odwiedzenia  sołectw  Gminy Grodków.

Sołectwo leżące na trasie Grodków-Opole.

Kopice po raz pierwszy w dokumentach zostały wymienione w 1289 roku, a potem w 1371 roku. W XIV wieku należały do rodziny von Borsnitz, a w połowie kolejnego stulecia do rodziny von Beess.

W 1531 roku właścicielem był Baltazar von Neckern, a od 1678 (lub 1682) do 1717 roku rodzina Heymann von Rosenthal. Kolejnym gospodarzem Kopic był Gottfried von Spätgen, którego córka Anna Katharina Hedwiga poślubiła hrabiego Josepha Alberta von Sierstorpff wnosząc mu w wianie Kopice. Para miała syna - Heinricha Kaspara, urodzonego 19 maja 1750 roku w Hildesheim.

Nowy klasycystyczny pałac powstał z inicjatywy Heinricha Kaspara barona von Sierstorpff w miejscu starszej rezydencji spalonej w 1780 roku. Prace zapoczątkowano w 1783 roku. Trzy lata później Heinricha Kaspara został obdarzony tytułem pruskiego hrabiego. Właściciel majątku dożył wieku 92 lat, a po jego śmierci rodzina postanowiła sprzedać wieś wraz z pałacem. W 1859 roku Kopice oraz okoliczne dobra stały się własnością Hansa Ulricha Schaffgotscha, którego potomkowie mieszkali w pałacu do 1945 roku.

Pierwszy kościół w Kopicach, wówczas pod wezwaniem św. Jadwigi, wzmiankowany był w latach 80. XVI wieku. Do 1627 roku należał do ewangelików, potem był rekatolicyzowany. Obecna klasycystyczna świątynia pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego powstała w latach 1802-1822, po rozebraniu w 1801 roku starszej budowli. Zachodnia fasada, jak i wieża w stylu neorenesansowym, zostały przekształcone pod koniec XIX stulecia. Kościół jest orientowany, salowy, zamknięty apsydą od wschodu. We wnętrzu regencyjna ambona z pierwszej połowy XVIII wieku, obraz ołtarzowy Ukrzyżowanie z 1822 roku, neoklasycystyczne stalle, konfesjonały i Droga Krzyżowa z XIX wieku.

Obok kościoła, po zachodniej stronie, znajduje się neoklasycystyczne mauzoleum rodziny Schaffgotsch. Zostało ufundowane przez właścicieli majątku w drugiej połowie XIX wieku w formie greckiej świątyni. Po zniszczeniach poprzez wieloletnie zaniedbania obecnie trwają prace mające na celu uratowanie i zabezpieczenie zabytku.

Pałac w Kopicach to budowla, która należała do najwspanialszych rezydencji na Śląsku. Poznajmy więc również historię jej fundatorów i właścicieli, która jest równie ciekawa i fascynująca. Przez wielu porównywana jest do bajki o Kopciuszku, lecz co najważniejsze, ta historia jest prawdziwa.

Historia swoim początkiem sięga lat osiemdziesiątych XVIII wieku. Wówczas to we wsi Makoszowy nieopodal Zabrza przyszedł na świat Karol Godula. Na początku XIX wieku podjął pierwszą pracę, którą była funkcja skarbnika u Karola Franciszka hrabiego von Ballestrema. Z biegiem lat Godula wykazywał się inteligencją i mądrością na zajmowanych stanowiskach, aż w końcu objął posadę zarządcy majątku. Dzięki jego trafnym wskazówkom majątek Ballestrema powiększał się a podpowiadane inwestycje przynosiły wielkie zyski. W 1815 roku hrabia przekazał Goduli w udziale 28 tzw. kuksów (udziałów) z huty cynku „Karol”. Doceniony w ten sposób Godula odwdzięczył się Ballestremowi z nawiązką, gdyż po przebudowie cynkownia stała się największą w Europie, co w efekcie pomnożyło zyski obojga. W 1826 roku został właścicielem majątków Orzegów i Szombierki, gdzie w latach 1841-45 zbudował swój pałac. Ciekawostką jest to, że nadal mieszkał w swoim domu w Rudzie, a pałac służył mu jedynie w czasie wizyt znamienitych gości lub podczas rozmów handlowych. Cztery lata później Godula rozwiązał swój „kontrakt” z Ballestremem, ale nadal pozostał jego doradcą. W czasie kryzysu w latach 30/40. XIX wieku poradził sobie znakomicie, chroniąc swój kapitał od bankructwa. Czterdzieści lat pracy zaowocowało milionową fortuną. Przez całe życie poświęcał się jej, nie zabiegając o zainteresowanie swoją osobą płci przeciwnej. Zresztą, swoim wyglądem nie zachęcał pań, a powodował jedynie lęk. Było to spowodowane tym, że w czasie pełnienia funkcji leśniczego w dobrach Ballestrema został napadnięty przez kłusowników, którzy, chcąc się na nim zemścić za wprowadzanie nowych porządków, bestialsko go okaleczyli i powiesili za jedną nogę na drzewie. Jego twarz z bliznami oraz uszkodzona ręka i noga skutecznie odstraszały panie. Nie miały za to żadnego wpływu na małą Joasię Gryczik. Czteroletnia dziewczynka pojawiła się w domu Goduli w 1846 roku. Jej matka Antonina przyprowadziła ją do służącej mężczyzny z prośbą o opiekę, gdyż była ona dla niej „kulą u nogi” przy poszukiwaniach nowego męża. Joannie nie przeszkadzała okaleczona twarz Goduli i bardzo go polubiła. Jak się okazało - z wzajemnością. Karol zatrudnił dla niej domowego nauczyciela i traktował ją jak własną córkę. Niestety, Godula zmarł 6 lipca 1848 roku we Wrocławiu na chorobę nerek. W szpitalu, na dzień przed śmiercią sporządził testament, w którym wszystkie swoje dobra (za wyjątkiem wskazanych konkretnych sum przeznaczonych dla dzieci swoich sióstr i części najbliższych pracowników) przekazał Joannie Gryczik. Były to niemal 6 milionów marek. No chyba, że Joanna umrze bezpotomnie, wtedy cały majątek miał trafić w ręce dzieci sióstr zmarłego, Ten nieostrożny zapis ściągnął na głowę dziewczyny wielokrotne próby jej zabójstwa. I to na tyle poważne, że opiekunowie Joanny umieścili ją we wrocławskim klasztorze sióstr urszulanek, w którym przebywała do 1849 roku. Po powrocie Joanna zamieszkała w pałacu w Szombierkach, gdzie pobierała staranne nauki i wychowanie. Ze względu na dalsze niebezpieczeństwo ze strony krewnych Goduli, opiekun dziewczyny - Maximilian Scheffler przewiózł ją do swojej willi we Wrocławiu, a potem ponownie trafiła do sióstr urszulanek. Tam odbywało się jej dalsze kształcenie, po zakończeniu którego zamieszkała u Schefflera. Zaś jej majątek stale się powiększał. Jego wielkość stała się źródłem zainteresowania ze strony przeróżnych kawalerów, mających chrapkę na możliwość wzmocnienia swojej pozycji dzięki milionom młodej dziedziczki. We Wrocławiu Maximilian Scheffler przedstawił jej Hansa Ulricha Schaffgotscha, starszego od niej o 11 lat przedstawiciela jednej z największych arystokratycznych rodzin na Dolnym Śląsku, który nie mógł liczyć na spadek po bogatych rodzicach ze względu na dalekie miejsce na liście dziedziców. Można powiedzieć, że oprócz nazwiska nie posiadał za wiele. Para zakochała się w sobie, i to szczęśliwie. No ale cóż z tego, skoro Joanna nie miała szlacheckiego pochodzenia. Chciano uniknąć mezaliansu z udziałem tak znanych nazwisk i tak grubych milionów, które stały za młodą Gryczikówną. Udało się. Król Fryderyk Wilhelm IV 4 czerwca 1858 roku nobilitował Joannę do stanu szlacheckiego, nadając jej herb. Odtąd mogła również posługiwać się nazwiskiem Gryczik von Schomberg-Godulla. Tak więc można było się szykować na huczny ślub. 23 października 1858 roku w dawnym pałacu Goduli podpisano umowę ślubną, a sama ceremonia odbyła się 15 listopada w bytomskim kościele Najświętszej Maryi Panny. Para była ze sobą szczęśliwa, ich majątek się pomnażał, kupowano nowe dobra. Schaffgotschowie na zawsze pozostali ludźmi prostymi, z wielkim sercem dla mieszkańców swoich majątków. Dbali o robotników, budowali kościoły, szkoły i szpitale. Często pokazywali się w górnośląskich strojach. On nauczył się języka polskiego i został członkiem organizacji zwalczających działalność antypolską, co na dworze niemieckim przyjęto z wrogością. Udzielał się politycznie, dwukrotnie był wybierany posłem do niemieckiego Reichstagu. Ona została przyjęta do towarzyskiego życia arystokracji. W 1864 roku mianowano ją damą honorową królestwa bawarskiego orderu Teresy. Z małżeństwa zrodziła się czwórka dzieci: dziedzic – najstarszy Hans Karol (1859) oraz córki – Clara, Elisabeth i Eleonora. Joanna i Hans Ulrich początkowo mieszkali we Wrocławiu, czasem w starym pałacu w Kopicach (majątek stał się ich własnością w 1859 roku) oraz w Szombierkach. Rozmyślano jednak o budowie nowej siedziby rodzinnej godnej pozycji Schaffgotschów. Wybór padł na Kopice, gdzie znaleziono spokój i ciszę, w odróżnieniu od Wrocławia i Górnego Śląska. Stary XVIII-wieczny pałac został przekształcony w piękną rezydencję rodem ze staroniemieckich bajek. Jego budowę rozpoczęto w 1863 roku według projektu Carla Lüdecke, znanego architekta lubującego się w takich przedsięwzięciach. Po nim pracami kierował Carl Heidenreich. Pałac otoczono wielkim parkiem romantycznym, który przechodził w naturalny pejzaż. Zejście z zachodniego tarasu prowadziło prosto do stawu, na którym powstała sztuczna wyspa. W parku znajdowały się m.in. sztuczna ruina, kaplica grobowa, świątynia Diany, pawilony grecki i chiński oraz figura Nike. W oranżerii hodowano ananasy, o których mówiono, że w niczym nie ustępują tym z dalekich krajów. Fasadę pałacu zdobiły m.in. pełnowymiarowe rzeźby przedstawiające znanych przodków Schaffgotschów – Sibotho i Hansa Ulricha z XVII wieku. Jedna z figur, ukazująca myśliwego, miała rysy fundatora, którym był Hans Ulrich. Kolejna trzymała tarczę, na której znajdował się plan pałacu. Przed mostem stała figura Św. Krzysztofa, która została zabezpieczona, odremontowana i przeniesiona do Opola.

W Kopicach wychowywały się dzieci Schaffgotschów i tu też kres życia dosięgnął ich rodziców. Pierwsza zmarła Joanna - 21 czerwca 1910 roku. Jej pogrzeb odbył się 27 czerwca, a hrabinę pochowano w rodzinnym grobowcu. Niespełna pięć lat później dołączył do niej Hans Ulrich. Hrabia zmarł 18 lutego 1915 roku i spoczął obok żony.

Co najbardziej bolesne, jedna z najpiękniejszych rezydencji na Śląsku nie została zniszczona w trakcie ostatnich miesięcy II wojny światowej, lecz w końcówce lat 50. XX wieku. Nim doszło do niszczącego pożaru w pałacu odbywały się zabawy i kolonie dla młodzieży. Potem okazała budowla przez dziesiątki lat nie miała szczęścia do właścicieli i do dziś pozostaje w ruinie.